Translate

czwartek, 25 lipca 2013

zapiekanka z cukinii

To był zdecydowanie jeden z najsmaczniejszych obiadów postnych do tej pory :) Smakuje fajnie zarówno na gorąco jak i na zimno, z sosem pomidorowym i bez. Uniwersalna "kanapka", zapiekanka, przekąska i obiad. Paweł dostał taką jako kanapkę do pracy i był zadowolony :) 







Niezbędnik:
-2 ładne, młode cukinie

Farsz:
-2 marchewki
-1 kalarepka
-pół obranej cukinii
-cebula czerwona
-cebula młoda, biała






Cukinie myjemy, przekrajamy wzdłuż, wydrążamy środek z pestkami, solimy.
Pozostałe warzywa kroimy w drobną kosteczkę i dusimy na minimalnej ilości wody
 i prażonej cebulki do miękkości. Pod koniec gotowania dolewamy trochę przecieru 
pomidorowego, przyprawiamy do smaku.







Podajemy ze świeżymi pomidorami, ogórkiem małosolnym lub kiszonym.



Smacznego,

Monia.







Ogórkowa :)




Najprostsza na świecie wersja zupy ogórkowej- bez ziemniaczka, bez śmietany, za to z dużą ilością marchewki i kopru-też pyszna ;)

W przygotowaniu zupy wielkiej filozofii nie ma, przypomnę tylko aby w pierwszej kolejności gotować marchew, a na końcu tarkowane ogórki ;)



Smacznego,

Monia.


Gołąbki postne


Przychodzi taki dzień, że zwyczajnie chce się zjeść coś "normalnego", coś o konsystencji innej niż bigos, leczo czy sałatki warzywne. Fajnym, sycącym pomysłem są postne gołąbki, które można modyfikować w dowolny sposób. Ja zrobiłam dwa różne farsze, które podzieliły kulinarne gusta moje i męża ;) Każde z nas opowiedziało się twardo za jednym, oczywiście na talerzu znajdując gołąbka z tym drugim ;) 





Niezbędnik:
-kapusta
-2 małe cukinie lub 1 duża
-2 marchewki
-cebula
-pietruszka
-kapusta pekińska
-kalarepka
-papryka (mnie się nie przydała)
-przyprawy
-przecier pomidorowy
-3 ząbki czosnku




Farsz nr 1

Starkowana marchew, pietruszka, por, 1/3 cukinii duszone z prażoną cebulką (faworyt Pawła)




                                                                         Farsz nr 2

                          Starkowana cukinia i kalarepka duszone na ząbku czosnku (mój faworyt )




Komisyjne testowanie farszu ;)
 (w składzie komisji: Halinka i Miki)




Zawijamy gołąbki i przygotowujemy sos:
-puszkę przecieru z pomidorów blenderujemy z ząbkiem czosnku, słodką papryką, solą i pieprzem, podgrzewamy.





Smacznego :)






Smacznego życzy Monia zainspirowana gołąbkami Oli :)


Jak wytrwać na diecie w czasie wyjazdu

Trochę spóźniona relacja z mojego wyjazdu na weekend. Wyjazd niebanalny, bo do lasu na imprezę rekonstrukcyjną. Mieliśmy zapewnione wszelkie zdobycze cywilizacji: kawałek podłogi w muzeum, prysznic, podstawową kuchnię (czajnik i palnik), prysznice i wyżywienie - grochówka, kiełbasa z grilla i piwo.

Starcie pierwsze: "jak to nie jesz mięsa?!?!"
OK, to jeszcze można wytłumaczyć, wszak wegetarianie są wśród nas. Ale nie, drążymy temat "mamy pyszny twarożek" (o matko! wierzę...) - proste "jestem weganką". Ale co dalej... "Gotujemy soczewicę w kotle!" - no i punkt dla Was "soczewicy też nie jem, ziemniaka z ogniska też nie..."
Przyznam, że tłumaczenie każdemu z osobna, co jem a czego nie i dlaczego, a po co, a jak długo, jest męczące i czasem może narazić na śmiech podszyty kpiną. Trudno, trzeba się uodpornić i nie przejmować zdaniem ludzi, którzy nie szanują naszego zdania. Bywa trudne, ale też pomocne ;) Przecież nie mogłam się złamać i zjeść pachnącej grochówki, gdy wszystkim naopowiadałam, że nie jem ;)

Starcie drugie: czyli pierwsza impreza od czasów komunii, na której nie piję
"Jesteś Świadkiem Jehowy?!?!" - tego się nie spodziewałam :) O dziwo wszak, wystarczyło powiedzieć, że po prostu nie piję i całe podpite towarzystwo to zaakceptowało bez problemu, nie kusiło, nie namawiało. Łatwiej widocznie zrozumieć, że ktoś nie pije, niż że nie je mięsa. Przy okazji moja trzeźwość okazała się zbawienna, gdy trzeba było jechać w środku nocy na pogotowie...
Jeśli chodzi o mnie, to ani trochę nie miałam ochoty się napić. Wręcz przeciwnie. Bardziej mnie kusiła ta nieszczęsna soczewica niż piwo. Okazuje się, że zabawa z kubkiem herbaty owocowej (wśród wszystkich innych pijących) wcale nie musi być męcząca ani nudna. Zapewne to też zależy od stopnia upojenia towarzystwa, wszak "Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami" (Ernest Hemingway) ;)

Starcie trzecie: jeść coś trzeba
Mój jadłospis nie był wymyślny. Nie było czasu ani miejsca na gotowanie posiłków, ale głodna nie chodziłam. Weekend upłynął zatem pod znakiem raw food :)
Na śniadanie: grejpfrut i herbatka owocowa
Drugie śniadanie: jabłko
Obiad: sałatka: pomidor + papryka + ogórek + kalafior
Kolacja: marchewka i herbatka owocowa
Dało radę!

Jak widać wyjazd w dzikie warunki, na imprezę, kontakty towarzyskie i dobra zabawa nie muszą oznaczać rezygnacji z diety! Grunt, to ułożyć sobie pewne sprawy w głowie, nie myśleć stereotypowo (np. ognisko = piwo, impreza = chipsy i sałatki z majonezem) i można korzystać z chwili, nie ograniczając się do myślenia o złudnych potrzebach naszego żołądka ;) 

Ola

Marchewkowa przekąska

Kolejny przepis z cyklu: banalne i smaczne :)
Może być jako śniadanie, przystawka, przekąska, sałatka do obiadu czy na wege party.

Składniki:
3-4 marchewki
1 grejpfrut
curry

Wykonanie:
Obieramy marchewki, kroimy w plastry ok 0,5 cm (można też pociąć obieraczką w długie wstążki) i wrzucamy do garnuszka. Dodajemy pół grejpfruta, pokrojonego w kostkę. Drugie pół zjadamy, żeby uzupełnić witaminę C przed/po tym, co nastąpi ;)
Doprawiamy szczyptą curry (ja curry uwielbiam, więc to były dwie szczypty).
Przykrywamy garnek i dusimy na wolnym ogniu. Uwaga: nie stosujemy teflonu, nie stosujemy żadnego oleju ani wody, więc dobrze jest trochę pomieszać zanim nie puszczą soki z owocu, ewentualnie wydusić je samemu, żeby się nie przypaliło ;)
Dusimy tak długo, aż uzyskamy satysfakcjonujący nas stopień miękkości marchewki (od chrupkiej po miękką).
I gotowe!

Smacznego!

Ola

wtorek, 23 lipca 2013

Warzywny misz-masz

Ostatnio moim ulubionym daniem są leczo-wariacje. Przy okazji ujawniła się moja skryta miłość do kalafiora, więc pomysł na obiad wydaje się oczywisty ;)

Składniki:
pomidory
papryka zielona
cukinia
cebula
czosnek
kalafior
natka pietruszki

Wszystko to kroimy w kosteczkę (cebulę w piórka, czosnek można wycisnąć albo w plasterki). Doprawiamy do smaku, ja użyłam ostrej papryki, bazylia akurat się skończyła, ale dobrze żeby była. Mieszamy, mieszamy i stawiamy na małym ogniu. Po kilku minutach przykrywamy garnek i dusimy warzywa w swoim własnym sosie. Gdy już kalafior będzie odpowiednio miękki (w zależności od upodobania - plus jest taki, że równie dobrze danie smakuje na surowo, pół-surowo i całkowicie ugotowane), można zasiadać do stołu :)
Smacznego!

Ola

Gulasz węgierski z cukinii

Są chwile, kiedy nie tyle tęskni się za smakiem mięsa, co za smakiem innym niż warzywny... W tych chwilach powstał ten oto gulasz ;)






Niezbędnik:
-4 młode cukinie
-duża papryka w dowolnym kolorze
-mała cebula
-kawałek pora
-przecier pomidorowy lub pomidory krojone
-2 ząbki czosnku
-ostre przyprawy: chili lub ostra papryka, papryka słodka, suszona cebula, pieprz, sól.

Wykonie:
Cebulę, papryke i drobno posiekanego pora, szklimy na odrobinie wody. Gdy warzywa zmiękną, dodajemy suszoną cebulę i chwilę dusimy pod przykryciem. Dodajemy cukinie pokrojoną w kostkę, a po 10 min duszenia, przecier pomidorowy. Doprawiamy do smaku.

Podajemy z ogórkiem kiszonym lub małosolnym.


Smacznego,

Monia.

piątek, 19 lipca 2013

Wizyta na wsi :)




Najgorsze są te chwile, kiedy czeka nas wizyta u rodzinki, a nie możemy jeść prawie nic z tego, czym nas częstują. Skupiliśmy się bardziej na widokach, spacerach i surowych warzywach żeby jakoś przetrwać w zapachach smażonej piersi z kurczaka, młodych ziemniaczków i mizerii ze śmietaną...












Kawa, ciasteczka, czekolada?
Nie, dziękuję, zostaniemy przy szklance wody i jabłku. Oczywiście mina rodzinki wyrażała wszelki żal i współczucie ;)


















Spacer jest jak szklanka wody, dotleniony organizm łatwiej walczy ze słabościami, przy okazji zebrałam wielki bukiet polnych kwiatów :)












Obiad może był skromny, ale co robić, kiedy  bakłażan odmawia współpracy z grillem?
Pozostała nam surówka ;)





















Wy tak na serio z tymi warzywami?????








Udało się, jakoś przetrwaliśmy pierwszą próbe starcia z kuchenną rzeczywistością i nieskalani nawet kostką czekolady wracaliśmy do domu dumni jak cholera! :)









Pierwszy tydzień bywa trudny, w szczególności pierwsze 3-4 dni, kiedy organizm buntuje się i walczy. Częste bóle głowy, rewolucje żołądka, senność i inne obajwy łatwo zniechęcają początkujących. Warto przetrwać, dowodem tego niech będzie nagroda     -5 kg w 11 dni :) Przy niedoczynności tarczycy, cukrzycy typu 2 i stłuszczeniu wątroby to sukces i prawdziwa wygrana. Wygrywam z sobą i swoimi słabościami, a tel do mojej Pani Doktor tylko utwierdził mnie w słuszności podjętej decyzji :) Przed nami jeszcze 4 tyg, nie zamierzam się poddać :)


Pozdrawiam,

Monia.


Zielona zupa z cukinii



Prosta i smaczna zupa cukiniowa :)

Niezbędnik:
Cukinia, kalafior, marchew, ząbek czosnku, pietruszka.

Cały proces jak przy gotowaniu zwykłej zupy jarzynowej, należy jedynie pamiętać, że cukinie wrzucamy na końcu zeby jej nie rozgotować :)






Smacznego,

Monia.

Kotlety kalafiorowo-brokułowe.


Zachciało mi się kotleta, musiałąm się więc jakoś ratować ;) Tak oto powstały kotleciki warzywne, które aż się prosiły by obtoczyć je w mące i usmażyć na łyżce oliwy. Ach, rozmarzyłam się, moje oczywiście nie były smażone, a swoim smakiem przypominają farsz do ulubionej tarty :) 



Kotlety kalafiorowo-brokułowe.

Niezbędnik:
Kalafior, brokuł, ząbek czosnku, cebula, przyprawy (pieprz, sól, dowolne zioła)

Wykonanie:
Ugotowany kalafior i brokuł zmiksować blenderem (niezbyt drobno), wcisnąć ząbek czosnku. Cebulkę zeszklic na wodzie i dodać do masy. Masę ułożyć w chlebowej formie silikonowej (ja mam od cioci Goli :) ) i zapiec aż masa zgęstnieje.
Uformować kotleciki, podawać z dowolnymi surówkami.



Smacznego,

Monia.

środa, 17 lipca 2013

Dietetyczne gołąbki

Inwencja twórcza wzniesiona na wyżyny oraz dziki szał przy garnkach i desce do krojenia zaowocowały kolejnym przepisem dla oczyszczających się. Proszę Państwa: oto gołąbki. Nie byle jakie - gołąbki bez mięsa, gołąbki bez ryżu, gołąbki smaczne choć dietetyczne!

Składniki:
seler
pietruszka (korzeń plus nać)
marchewka
kalafior
kapusta
pomidor
cebula/czosnek
przyprawy do smaku

Po pierwsze: gotujemy włoszczyznę (ja wyciągnęłam z zupy pomidorowej, więc dodatkowy bonus smakowy) i kalafiora. Szatkujemy, dodajemy natkę pietruszki, doprawiamy, mieszamy. Powinno wyjść coś takiego:
Swoją drogą, taki mix może stanowić samodzielną potrawę :)

Po drugie: jak przy tradycyjnych gołąbkach. Gotujemy kapustę, aż lekko zmięknie, a następnie zawijamy w nią farsz. Całe gołąbki układamy w garnku na liściach kapusty (aby ich nie przypalić ;) dolewamy troszkę wody, przykrywamy pokrywką i na wolnym ogniu podgrzewamy.

Po trzecie: drobno kroimy pomidory oraz cebulę (można dodać też czosnek, ale rodzina mi zaczęła burzyć, że już czuć mnie z daleka, więc ja się dziś powstrzymałam od tego), wrzucamy do garnuszka i, mieszając, gotujemy aż zrobi się z tego w miarę płynna ciapa. Celem nadania ostrości dodałam trochę ostrej papryki.

Po czwarte: delikatnie wyciągamy gołąbka, polewamy go sosem pomidorowym i...

... Smacznego!

Ola

wtorek, 16 lipca 2013

Pomidorowa inaczej

Dziś udało mi się wypracować idealną dla siebie zupę. Uwielbiam pomidorową, ale trudno się najeść bez makaronu/ryżu i porządnej śmietany... Trzeba szukać nowych rozwiązań. Oto ono:

Składniki (ilość dowolna):
pomidory
cukinia
cebula
czosnek
seler
pietruszka
marchewka

Drobno pokrojone pomidory i cukinia, cebula w piórka oraz czosnek wyciśnięty wrzucamy do garnka na wolny ogień. Ja doprawiłam curry i papryką ostrą, ale jeśli ktoś nie lubi, to nie musi. Gdy pomidory się rozpadną, dorzucamy włoszczyznę (w słupki, w plasterki, w kawałku, wedle uznania) i dolewamy niewielką ilość wody (tak, aby wszystko ładnie przykryła) i dusimy do osiągnięcia miękkości.
Łatwe, szybkie, bez brudzenia całej kuchni i mycia wszystkich naczyń, a przede wszystkim pyszne i sycące :)


Smacznego!
Ola

niedziela, 14 lipca 2013

Talerz warzyw



Przekąski zawsze są mile widziane :)







W roli głównej: młoda marchew, ogórki małosolne, ogórki kiszone, rzodkiewka "sopel lodu", cebulki marynowane (tylko i wyłącznie do ozdoby).



















            Wege party :)












Smacznego,

Monia.

Obiad niedzielny

W polskiej mentalności już tak się utarło, że niedzielne obiady zawsze są ucztą. Rosół w zielonym garnku i schabowy z duszoną marchewką, tak wspominam niedzielne obiady z dzieciństwa. O dziwo, to właśnie zapach marchewki, a nie schabowego czuję, gdy zamknę oczy :)
Upichciłam dziś obiad, który wyglądem przypomina mi niedzielne obiadki, tyle, że w wersji postnej.
Wyszło fantastycznie, żałuję jedynie, że nie mogłam do niego podać jogurtowego sosu czosnkowego ;)




Na zdjęciu kalafior w wody, parowana cukinia i warzywa oraz wspominana wcześniej surówka.


Jestem typowym wzrokowcem, uwielbiam kolorowe obiady. Zjadam z przyjemnością ładnie podany obiad, więc staram się, by domownicy dostawali nie tylko zdrowe, ale też ładne potrawy, które oprócz żołądka cieszą tez oko :)



Smacznego,

Monia.

















surówka z charakterkiem

Najprostsza na świecie surówka, która oprócz niebywałych walorów smakowych jest także witaminową bombą. Rzodkiewka zawiera niewiele białka i węglowodanów, za to sporo wody i witamin z grupy B. Znajdziemy w niej potas i magnez oraz wapń, fosfor, żelazo i witaminę C. Rzodkiewka pobudza wydzielanie żółci oraz działą bakteriobójczo, jest też "jarzyną pięknych włosów", tym bardziej  zachęcam do wypróbowania tej lekko pikantnej, soczystej surówki :)




Niezbędnik:
-rzodkiewka "sopel lodu"
-2 ogórki gruntowe
-koperek
-zioła 



Znakomicie pasuje do aromatycznych , ziołowych dań, podkreśla smak delikatnych, "parowanych"warzyw, 
a także potraw mięsnych, których podczas głodówki oczywiście polecać nie będę ;)



Smacznego,

Monia.






sorbet z owoców leśnych









Jedną z największych pokus pierwszego tygodnia głodówki były lody. Nie mam pojęcia dlaczego akurat lody, tym bardziej, że pudło lodów śmietankowych stało w zamrażarce kilka miesięcy, aż dziw bierze, że nie zaczęło smakować mrożonym koperkiem ;)
Nie myśląc długo chwyciliśmy za wiaderko i pojechaliśmy do ulubionego lasu upolować dozwolone owoce. Opędzając się od przeklętnych much końskich i komarów uzbieraliśmy wystarczająco dużo, żeby przejść do etapu produkcji sorbetów :)












Deser idealny, jeszcze pachnący lasem :)


Smacznego,

Monia.




"Postny" krem z pomidorów




Uwielbiam klasyczną pomidorówkę, taką gęstą z dużą ilością śmietany i świeżej pietruszki. Krem z pomidorów chodził mi po głowie już dawno, tym bardziej, że jestem pomidorową maniaczką, ale pomidorówka bez śmietany... to się nie mieści w głowie! A jednak... Okazało się, że krem z pomidorów może być smaczny, ba, nawet pyszny i to bez śmietany :)





Niezbędnik:
-2 puszki krojonych pomidorów
-2 marchewki
-pietruszka
-kawałek pora
-mała cebulka
-2 ząbki czosnku
-bazylia
-oregano
-świeża natka pietruszki









Wykonanie:

  • Małą cebulkę opiekamy na palniku (tak jak do rosołu), kroimy w kostkę, dodajemy posiekanego pora i starkowany czosnek. Całość dusimy pod przykryciem ok.10 min.
  • Na patelnię wlewamy 2 puszki pomidorów i mieszamy z porem, cebulą i czosnkiem. Dodajemy bazylię i oregano oraz dowolne przyprawy (pieprz, chili, vegeta). Dusimy wszystko ok 10 min.
  • Powstały sos pomidorowy wlewamy do wywaru i gotujemy ok 15 min.
  • Miksujemy blenderem całość na jednolity krem
  • Podajemy ze świeżą natką pietruszki




Zupa jest bardzo sycąca i aromatyczna, smakowała bardzo również mojemu mężowi, co cieszy mnie niezmiernie, tym bardziej, że na pewno będzie częstym gościem na naszym stole :)
Wersja dużo uboższa niż Miśkowa pomidorówka, przez którą spać po nocach nie mogłam, ale również bardzo smaczna, szybka i prosta :) Za kilka tygodni spróbuję też mistrzowskiej pomidorowej z miśkowego przepisu, od którego wszystko się zaczęło ;)



Smacznego,

Monia.

piątek, 12 lipca 2013

Tytułem wstępu - kilka słów o diecie



Zaprezentowałyśmy Wam kilka przykładów na to, że oczyszczająca dieta warzywno-owocowa nie musi być nudna i męcząca. Dziś postaram się wyjaśnić, dlaczego warto ją stosować i na jakich zasadach się opiera.

Dlaczego?
Mimo szeregu dobrodziejstw, cywilizacja ma także swoje ciemne strony. Jedną z jej najpoważniejszych konsekwencji jest ogromne spustoszenie na naszych talerzach. Chemia, zanieczyszczenia oraz rafinacja spowodowały, że nasza żywność pozbawiona jest wartości odżywczych, błonnika, mikroelementów i witamin, a przetwarzanie jej w bardzo wysokich temperaturach niszczy zawarte w niej enzymy a także zmienia strukturę białek. Do tej listy należy także dołączyć niekorzystne substancje  uzależniające, jak kofeina, nikotyna oraz nadużywane leki (głównie te, które dostępne są bez recepty).
Konsekwencje wydają się być oczywiste: szereg chorób tzw. cywilizacyjnych z nowotworami i miażdżycą na czele.
Powrót do odżywiania się, do jakiego człowiek został ewolucyjnie przystosowany (naturalne pożywienie oparte na warzywach i owocach), uważany jest za przyczynowe leczenie wspomnianych chorób.

Co to za dieta?
Oczyszczająca dieta warzywno-owocowa jest formą leczniczej głodówki. Oparta jest na produktach pochodzenia roślinnego, czyli niskoskrobiowych warzywach i niskocukrowych owocach, w przewadze w postaci surowej, ale też i gotowanej. W związku z tym dostarcza bardzo mało energii, nie zawiera cholesterolu, ale jest bogata w składniki bioaktywne takie jak witaminy, enzymy, mikroelementy, błonnik i inne. W zależności od zaleceń dietę tę stosuje się od kilku dni do kilku (maksymalnie 6) tygodni, po czym zalecane jest stopniowe przejście na pełnowartościwą, zdrową dietę.

Wskazania do rozpoczęcia diety warzywno-owocowej

  • Promocja zdrowia – stosowanie diety przez ludzi zdrowych w celu wzmocnienia, oczyszczenia z toksyn, zwiększenia energii, poprawy snu i pamięci, wyciszenia, wydłużenia i poprawy jakości życia, profilaktyki przed chorobami cywilizacyjnymi

Oczyszczenie organizmu z toksyn normalizuje pracę układu immunologicznego, nerwowego oraz hormonalnego, dlatego też dieta ta zalecana jest w przypadku:

  • Osłabionej odporności (częste infekcje, alergie, choroby skóry, itp.)
  • Schorzeń neurologicznych (np. padaczka, zaburzenia pamięci, nerwica, pobudzenie)
  • Chorób endokrynologicznych (zaburzenia miesiączkowania, klimakteryczne, torbiele jajników, itp.)
  • Zaburzenia metaboliczne (nadwaga, nadciśnienie, stłuszczenia wątroby, kamica nerkowa, itp.)
  • Choroby zwyrodnieniowe (np. choroba zwyrodnieniowa stawów, żylaki, choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy)
  • Zaburzenia czynnościowe (np. wzdęcia, zaparcia, zespół złego wchłaniania, anemia, migreny, bezpłodność)

 Przeciwwskazania

  • Choroby wyniszczające (nadczynność tarczycy, wyniszczenie nowotworowe, czynna gruźlica, krańcowa niewydolność: nerek, wątroby, itp.)
  • Choroby psychiczne (depresja, anoreksja, bulimia)
  • Ostra porfiria
  • Niedoczynność nadnerczy
  • Cukrzyca na insulinie
  • Ciąża i okres karmienia
  • Dzieci w okresie dojrzewania
  • Stan po transplantacji
  • Stosowanie leków hamujących układ immunologiczny


W przypadku przyjmowania leków, należy konsultować się z lekarzem. W trakcie diety wskazane jest bowiem zmniejszanie dawek z powodu ryzyka wystąpienia objawów ubocznych.
Decyzję o rozpoczęciu oczyszczającej diety warzywno-owocowej, warto poprzedzić konsultacją z lekarzem bądź dietetykiem.

Jak to działa?
Na skutek dostarczania organizmowi mniejszej dawki kalorii (max 800), białka, węglowodanów oraz tłuszczów, następuje przestawienie się metabolizmu na „wewnętrzne odżywianie”. Glukoza, niezbędna dla pracy mózgu, pozyskiwana jest ze złogów białkowych (uszkodzonych i martwych komórek i tkanek, ropni, zakrzepów, itp.). Przywrócona zostaje także aktywność genów i enzymów, co prowadzi do odmłodzenia, regeneracji, hamowania nowotworów, przedłużenia życia.
Na początku diety, w miarę oczyszczania się organizmu pojawiają się nieprzyjemne skutki uboczne, tzw. kryzysy ozdrowieńcze (bóle głowy, osłabienie, nudności, biegunka, wymioty, brzydki zapach z ust i potu, katar, śluz w stolcu, itp.). Są one spowodowane uwalnianiem się toksyn z organizmu, niszczeniem niesprawnych komórek i zastępowaniem ich przez zdrowe, oczyszczaniem całego organizmu. Ustępują szybko i na długo, więc nie należy się nimi przedwcześnie zniechęcać. Kryzysy ozdrowieńcze są sygnałem, że system immunologiczny oraz cały organizm zaczyna prawidłowo pracować, rozpoznawać uszkodzenia, bakterie i in. i z nimi walczyć.
Po kilku dniach ustępuje uczucie głodu (często zanika również pożądanie słodyczy, mięsa i używek). Jednak po przekroczeniu 800 kcal ośrodek głodu może zostać ponownie uruchomiony i zostaje przerwany proces odżywiania wewnętrznego.

Zasady
Zasady oczyszczającej diety warzywno-owocowej są banalnie proste – można jeść wyłącznie określone warzywa i owoce i nic poza tym. Brzmi strasznie? Na tym blogu staramy się udowodnić, że jest przyjemniej, niż mogłoby się wydawać :)
Warzywa i owoce można jeść w postaci surówek, zup warzywnych przyprawianych ziołami, warzyw duszonych lub pieczonych. Najbardziej wartościowe są jednak warzywa i owoce surowe, gdyż posiadają aktywne enzymy i biokatalizatory, witaminy C, E, beta karotenu, chlorofil, mikroelementy oraz błonnik.
Warzywa niskoskrobiowe, np.:
  • Korzeniowe: marchew, buraki, seler, pietruszka, rzodkiew
  • Kapustne: kapusta, kalafior, brokuł
  • Cebulowe: cebula, por, czosnek
  • Dyniowate: dynia, kabaczek, ogórki
  • Psiankowate: pomidor, papryka
  • Liściaste: sałata, natka pietruszki, zioła
Owoce niskocukrowe, np.:
  • Jabłka
  • Grejpfruty
  • Cytryny
  • Jagody
Napoje:
  • Zielone koktajle
  • Soki warzywne i owocowe (domowe)
  • Woda
  • Herbaty owocowe lub ziołowe
  • Kompoty bez cukru
  • Wywary z warzyw
Podczas diety nie należy spożywać żadnych innych pokarmów jak np. chleba, kasz, oleju itp. Również nie należy pić kawy, mocnej herbaty, alkoholu, ani palić papierosów. 

Bibliografia: "Ciało i ducha ratować żywieniem" E. Dąbrowska

czwartek, 11 lipca 2013

Faszerowana papryka

Pisałam już, że mój mąż to złoty człowiek? Wystarczyła jedna rozmowa, przeczytanie książki i w ciągu weekendu przygotowaliśmy się wspólnie do głodówki. Jeżeli chodzi o diety, Paweł nie raz udowodnił mi, że  nie ma sobie równych w swojej determinacji
i konsekwentności. Taka postawa bardzo mi imponuje i motywuje do działania. Mój sympatyczny małżonek je wszystko z wielkim apetytem mimo, że jest urodzonym mięsożercą, dlatego staram się jak mogę urozmaicać warzywne posiłki i podawać mu sycące i kolorowe dania. Dzisiejszy obiad okazał się strzałem w dziesiątkę, śmiem twierdzić, że mógłby  konkurować z ulubionym ostatnio bigosem z cukinii ;) Polecam każdemu, kto ma chęć na sycące, aromatyczne danie lub głodomora na pokładzie ;)



Niezbędnik:
-4 papryki (dowolnego koloru)
-3 marchewki
-1/4 selera (dużego) lub 1/2 małego
-pietruszka
-mała cebula (najlepiej młoda)
-mała kalarepka
-ząbek czosnku
-przyprawy ( użyłam Kotanyi: Secrets Of Asia, curry oraz chili)




Farsz:
Cebulę siekamy i podduszamy na jak najmniejszej ilości wody tak, żeby się zeszkliła. Marchew, pietruszkę, selera oraz kalarepkę ścieramy na tarce o grubych oczkach, wrzucamy do cebuli, podlewamy wodą i dusimy pod przykryciem ok 20 min. Gdy warzywa zmiękną przyprawiamy według gustu. Przed nadziewaniem, delikatnie odsączamy farsz na sitku.





Wydrążone papryki nadziewamy farszem, układamy w naczyniu żaroodpornym, przykrywamy lub owijamy folia aluminiową i pieczemy ok 20 min w temperaturze ok 180 stopni. 










Podajemy jako danie samodzielne lub z dowolną surówką. Ja wybrałam pomidory z cebulką, Pawłowi smakowało z ogórkami małosolnymi. 
Interpretacja indywidualna wskazana ;)










Smacznego,

Monia.

Cukiniowy "makaron" z sosem

Zmieniając dietę można albo drastycznie wyrzec się wszystkiego, co lubiło się jeść, albo trochę pokombinować i wymyślić idealny zamiennik. Z żalem pożegnałam się z ulubionym spagetti, do czasu aż znalazłam przepis w sam raz dla mnie - na surowy "makaron". Co więcej, można go nawet stosować w diecie oczyszczającej - to już w ogóle szczyt marzeń  :)
Ja wykonuję go w wersji surowej, ale podejrzewam, że można się pokusić o podgrzanie sosu. "Makaronu" pewnie też, ale nie ręczę za to, co wyjdzie.

Składniki na sos:
pomidor
papryka
czosnek/cebula (w zależności, co kto lubi)
marchewka
Wszystko to dokładnie przemielone w blenderze. Doprawić można wedle uznania, ja stosuję nieśmiertelną bazylię i paprykę ostrą (całkiem sympatyczny efekt daje odrobina curry)

Składniki na "makaron":
cukinia - pocięta w cienkie paski za pomocą obieraczki do warzyw

Prezentuje to się tak:

Smacznego!
Ola

Banalnie prosta sałatka

Sałatki od zawsze były podstawą mojej diety wiosną i latem. Tworzenie ich to fantastyczna zabawa ze smakiem i kolorem, a najważniejsze to to, że nie ma żadnych reguł - można wziąć dowolną ilość ulubionych warzyw czy owoców, i zawsze wyjdzie wspaniały posiłek. Nawet na diecie oczyszczającej, bez korzystania z dodatkowych dressingów, z użyciem niewielkiej ilości ziół, są smaczne i aromatyczne, a przede wszystkim zdrowe. Dodatkową zaletą jest to, że robi się je błyskawicznie i jeszcze szybciej myje się po nich naczynia. Wykonanie dzisiejszej sałatki zajęło mi mniej czasu, niż obranie i ugotowanie ziemniaków moim rodzicom na ich obiad :)

Składniki na banalnie prostą sałatkę:
brokuł - w drobnych różyczkach
pomidor
papryka
ogórek
bazylia
czosnek - wyciśnięty w prasce




Smacznego!
Ola

P.S. Zostały mi dwie łyżki sałatki - wrzuciłam je do Moni bigosu z cukinii. To był całkiem niegłupi pomysł. Choć i bez tego bigos jest pycha :)

Sałatka a'la grecka :)


Nie żebym nie tęskniła za fetą i oliwkami... oj tęsknię bardzo, ale zamiast rezygnować z ulubionych potraw postanowiłam je nieco...modyfikować. Tak oto powstała niby sałatka grecka...


Niezbędnik:
-kapusta pekińska (mała lub pół dużej)
-2 pomidory
-2 ogórki
-pół papryki
-4-5 rzodkiewek
-koperek

Sos:
-2 łyżki wody
-zioła prowansalskie (dowolne)
-ząbek czosnku (starty na tarce)
-sok z cytryny





Zapewniam, że zamiennik smakuje równie dobrze, w końcu testowałam na mężu ;)

Smacznego,

Monia.

"Rosół"warzywny

Polecam wszystkim fanom tradycyjnego rosołu, nam smakował jeszcze bardziej niż klasyczny :)


Niezbędnik:

-pół cukinii
-2 marchewki
-pietruszka
-seler
-ząbek czosnku
-brokuł
-koperek

Wykonanie jasne i klarowne tak,
jak  sama zupa: gotujemy wszystko i czekamy na dokładkę :)




Smacznego :)

Monia.

Aromatyczny bigos z cukinii






Obiecany przepis na bigos z cukinii :)












To, co podtrzymywało nas, mięsożerców na duchu w pierwszych dniach diety to aromatyczny bigos z cukinii. Robiłam go często w wersji z mięsem, ale zapewniam-bez mięsa smakuje równie dobrze, co może potwierdzić mój mąż :)

Niezbędnik ( porcja: duża)

-5-6 młodych cukinii/kabaczków
-3-4 młode marchewki
- cebula
-2 ząbki czosnku
-pomidory krojone (ja użyłam krojonych z bazylią i oregano)
-koper (opcjonalnie)
-bazylia, oregano, pół papryczki chili (przyprawy według uznania)









Cebulkę siekamy i dusimy na odrobinie wody.













Marchewkę kroimy w kostkę i wrzucamy do podduszonej cebuli, dusimy pod przykryciem 15-20 min.













Kiedy marchewka zmięknie, dodajemy cukinię, drobno posiekaną papryczke chili, zioła i przyprawy.
Dusimy ok. 15 min pod przykryciem.














Do całości dodajemy krojone pomidory z sosem i dusimy na wolnym ogniu ok 10-15 min.














Delektujemy się pysznym i lekkim bigosem zastanawiając sie jak to w ogóle możliwe, że bigos bez mięsa może byc tak smaczny :)









Smacznego :)

Monia.

wtorek, 9 lipca 2013

Dobry wieczór :)

Miało być dzień dobry, ale patrząc na zegarek zrezygnowałam, dlatego dobry wieczór państwu :) 
Mam na imię Monika, miło mi powitać wszystkich na naszym skromnym blogu poświęconemu 
6- tygodniowej głodówce oczyszczającej. Dieta warzywno-owocowa Ewy Dąbrowskiej opisana w książkę "Ciało i Ducha Ratować Żywieniem" właściwie spadła mi na głowę, kiedy przeszukiwałam domową bliblioteczkę, postanowiłam więc przeczytać ją po raz kolejny i tym razem uznałam to za znak.... W naszym życiu codziennie spotykamy się ze znakami jakie wysyła nam własny organizm, niestety często zbyt mocno przywiązujemy wagę do przyjemności, które  okazują się zgubne dla naszego zdrowia... Skąd to wiem? Sama stałam się ofiarą otyłości, niedoczynności tarczycy i cukrzycy oraz stłuszczenia wątroby. Jestem pod stałą opieką endokrynologa-diabetologa i dietetyka, niestety czas, efekty leczenia nie przynoszą oczekiwanych przez mnie efektów, a mianowicie racjonalnego i zdrowego chudnięcia i poprawienia wyników. Czytając tę małą książeczkę czułam się jak  ktoś zapala światełko w tunelu-przypadki takie jak moje niemal całkowicie lub całkowicie cofały się wraz z dietą. Chorzy, naprawdę chorzy ludzie odzyskiwali zdrowie, energię i chęć do życia. Dało mi to do myślenia, tym bardziej, że ostatnimi czasy daleko mi było do ścisłych diet.  Przyznaję otwarcie, że jest to pierwsza dieta, której się podjęłam przede wszystkim dla zdrowia. Oczywiście mam wielką nadzieję, że dzięki diecie pozbędę się również nadprogramowych kilogramów i ponownie zacznę cieszyć dawną figurą, ale niech to będzie ten drugi plan, który dodatkowo motywuje, a nie wyznacza główny cel. Głównym celem niech będzie mina mojej kochanej Pani Doktor, kiedy zobaczy moje wyniki za kilka tyg :) Mój najlepszy przyjaciel i mąż Paweł podjął się ze mną głodówki oczyszczającej za co jestem mu niezmiernie wdzięczna. Dziekuję też Oli, z którą wspólnymi siłami będziemy tworzyły bazę przepisów i dziennik uwag i przemyśleń oraz rozmaitości dnia codziennego :) Fajnie jest zacząć w grupie, nawet jeżeli to mała grupa :) Mam nadzieję, że będzie to inspiracja dla osób, które tak jak my chcą zmieć coś w swoim życiu oraz dla każdego, kto gustuje w potrawach bezmięsnych, na których przez kolejne tygodnie będziemy bazować. Tyle o mnie, niech głos zabierze kolejny sprawca blogu :)

Wita Was również Ola - "kolejny sprawca" :) Moja przygoda z dietą nie była do końca spowodowana względami zdrowotnymi (choć, jak się okazuje, powinna być). Szumnie mówiąc zaczęłam szukać swojego miejsca na ziemi, rozliczać się ze swoimi negatywnymi nawykami i życiowymi kompromisami. Wszelkie zmiany podobno zaczynają się od porządkowania pokoju i szafy. To doprowadziło mnie na trop minimalizmu, a ten z kolei, różnymi pokrętnymi ścieżkami, na drogę Raw Food. Powoli, stopniowo przechodziłam na surowe, gdy nagle Monia podesłała mi książkę o diecie oczyszczającej. Podjęłam wyzwanie, trochę z ciekawości, trochę z chęci sprawdzenia siebie i swojej silnej woli, i oczywiście doprowadzenia swojego ciała do równowagi.    
Pozdrawiamy.
Monia. Ola.