Od końca głodówki minęły pełne 3 tygodnie, przeszliśmy na zdrowe żywienie i wciąz podstawą naszego jadłospisu są warzywa z dodatkiem nabiału, odświętnie z rybką lub owocami morza. Mięsa wciąż nie jemy i na razie tak jest dobrze,
a skoro jest dobrze, po co to psuć? ;) Nie ukrywam, że zdążyliśmy też trochę nagrzeszyć, ale czas już wracać na właściwe tory. Dzisiejsza zupa dedykowana była Nadii, która za zupami nie przepada, natomiast przepada za
brokułem ;) Eksperyment zakończony sukcesem, drobna zachęta w postaci rumianych grzanek z nutą oliwy zmotywowała do zjedzenia pełnej miseczki z pomrukami zadowolenia :)
a skoro jest dobrze, po co to psuć? ;) Nie ukrywam, że zdążyliśmy też trochę nagrzeszyć, ale czas już wracać na właściwe tory. Dzisiejsza zupa dedykowana była Nadii, która za zupami nie przepada, natomiast przepada za
brokułem ;) Eksperyment zakończony sukcesem, drobna zachęta w postaci rumianych grzanek z nutą oliwy zmotywowała do zjedzenia pełnej miseczki z pomrukami zadowolenia :)
Niezbędnik:
-brokuł
-prażona cebulka (2 łyżki)
-ząbek czosnku
-2 łyżki jogurtu naturalnego lub śmietany (opcjonalnie)
-cytryna
-grzanki
Wykonanie:
Brokuł gotujemy do miękkości w osolonej wodzie, kiedy staje się miękki, dorzucamy ząbek czosnku i blenderujemy na gładką konsystencję (zupa powinna być dośc rzadka, ale treściwa). Do takiej zupy wkrajamy 2-3 ziemniaki, dodajemy
2 łyżki prażonej cebulki. Kiedy ziemniaki zmiękną skrecamy gaz na najmniejszy, przyprawiamy sokiem z cytryny (ilość według gustu), solą, pieprzem i gotujemy jeszcze z 10-15 min. Podajemy z grzankami.
Smacznego,
Monia.