Najgorsze są te chwile, kiedy czeka nas wizyta u rodzinki, a nie możemy jeść prawie nic z tego, czym nas częstują. Skupiliśmy się bardziej na widokach, spacerach i surowych warzywach żeby jakoś przetrwać w zapachach smażonej piersi z kurczaka, młodych ziemniaczków i mizerii ze śmietaną...
Kawa, ciasteczka, czekolada?
Nie, dziękuję, zostaniemy przy szklance wody i jabłku. Oczywiście mina rodzinki wyrażała wszelki żal i współczucie ;)
Spacer jest jak szklanka wody, dotleniony organizm łatwiej walczy ze słabościami, przy okazji zebrałam wielki bukiet polnych kwiatów :)
Obiad może był skromny, ale co robić, kiedy bakłażan odmawia współpracy z grillem?
Pozostała nam surówka ;)
Wy tak na serio z tymi warzywami?????
Udało się, jakoś przetrwaliśmy pierwszą próbe starcia z kuchenną rzeczywistością i nieskalani nawet kostką czekolady wracaliśmy do domu dumni jak cholera! :)
Pierwszy tydzień bywa trudny, w szczególności pierwsze 3-4 dni, kiedy organizm buntuje się i walczy. Częste bóle głowy, rewolucje żołądka, senność i inne obajwy łatwo zniechęcają początkujących. Warto przetrwać, dowodem tego niech będzie nagroda -5 kg w 11 dni :) Przy niedoczynności tarczycy, cukrzycy typu 2 i stłuszczeniu wątroby to sukces i prawdziwa wygrana. Wygrywam z sobą i swoimi słabościami, a tel do mojej Pani Doktor tylko utwierdził mnie w słuszności podjętej decyzji :) Przed nami jeszcze 4 tyg, nie zamierzam się poddać :)
Pozdrawiam,
Monia.
Cieszę się i jestem dumna! i podążam Waszymi śladami.. w diecie oczywiście! - G
OdpowiedzUsuń