Translate

czwartek, 25 lipca 2013

Gołąbki postne


Przychodzi taki dzień, że zwyczajnie chce się zjeść coś "normalnego", coś o konsystencji innej niż bigos, leczo czy sałatki warzywne. Fajnym, sycącym pomysłem są postne gołąbki, które można modyfikować w dowolny sposób. Ja zrobiłam dwa różne farsze, które podzieliły kulinarne gusta moje i męża ;) Każde z nas opowiedziało się twardo za jednym, oczywiście na talerzu znajdując gołąbka z tym drugim ;) 





Niezbędnik:
-kapusta
-2 małe cukinie lub 1 duża
-2 marchewki
-cebula
-pietruszka
-kapusta pekińska
-kalarepka
-papryka (mnie się nie przydała)
-przyprawy
-przecier pomidorowy
-3 ząbki czosnku




Farsz nr 1

Starkowana marchew, pietruszka, por, 1/3 cukinii duszone z prażoną cebulką (faworyt Pawła)




                                                                         Farsz nr 2

                          Starkowana cukinia i kalarepka duszone na ząbku czosnku (mój faworyt )




Komisyjne testowanie farszu ;)
 (w składzie komisji: Halinka i Miki)




Zawijamy gołąbki i przygotowujemy sos:
-puszkę przecieru z pomidorów blenderujemy z ząbkiem czosnku, słodką papryką, solą i pieprzem, podgrzewamy.





Smacznego :)






Smacznego życzy Monia zainspirowana gołąbkami Oli :)


Jak wytrwać na diecie w czasie wyjazdu

Trochę spóźniona relacja z mojego wyjazdu na weekend. Wyjazd niebanalny, bo do lasu na imprezę rekonstrukcyjną. Mieliśmy zapewnione wszelkie zdobycze cywilizacji: kawałek podłogi w muzeum, prysznic, podstawową kuchnię (czajnik i palnik), prysznice i wyżywienie - grochówka, kiełbasa z grilla i piwo.

Starcie pierwsze: "jak to nie jesz mięsa?!?!"
OK, to jeszcze można wytłumaczyć, wszak wegetarianie są wśród nas. Ale nie, drążymy temat "mamy pyszny twarożek" (o matko! wierzę...) - proste "jestem weganką". Ale co dalej... "Gotujemy soczewicę w kotle!" - no i punkt dla Was "soczewicy też nie jem, ziemniaka z ogniska też nie..."
Przyznam, że tłumaczenie każdemu z osobna, co jem a czego nie i dlaczego, a po co, a jak długo, jest męczące i czasem może narazić na śmiech podszyty kpiną. Trudno, trzeba się uodpornić i nie przejmować zdaniem ludzi, którzy nie szanują naszego zdania. Bywa trudne, ale też pomocne ;) Przecież nie mogłam się złamać i zjeść pachnącej grochówki, gdy wszystkim naopowiadałam, że nie jem ;)

Starcie drugie: czyli pierwsza impreza od czasów komunii, na której nie piję
"Jesteś Świadkiem Jehowy?!?!" - tego się nie spodziewałam :) O dziwo wszak, wystarczyło powiedzieć, że po prostu nie piję i całe podpite towarzystwo to zaakceptowało bez problemu, nie kusiło, nie namawiało. Łatwiej widocznie zrozumieć, że ktoś nie pije, niż że nie je mięsa. Przy okazji moja trzeźwość okazała się zbawienna, gdy trzeba było jechać w środku nocy na pogotowie...
Jeśli chodzi o mnie, to ani trochę nie miałam ochoty się napić. Wręcz przeciwnie. Bardziej mnie kusiła ta nieszczęsna soczewica niż piwo. Okazuje się, że zabawa z kubkiem herbaty owocowej (wśród wszystkich innych pijących) wcale nie musi być męcząca ani nudna. Zapewne to też zależy od stopnia upojenia towarzystwa, wszak "Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia, by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami" (Ernest Hemingway) ;)

Starcie trzecie: jeść coś trzeba
Mój jadłospis nie był wymyślny. Nie było czasu ani miejsca na gotowanie posiłków, ale głodna nie chodziłam. Weekend upłynął zatem pod znakiem raw food :)
Na śniadanie: grejpfrut i herbatka owocowa
Drugie śniadanie: jabłko
Obiad: sałatka: pomidor + papryka + ogórek + kalafior
Kolacja: marchewka i herbatka owocowa
Dało radę!

Jak widać wyjazd w dzikie warunki, na imprezę, kontakty towarzyskie i dobra zabawa nie muszą oznaczać rezygnacji z diety! Grunt, to ułożyć sobie pewne sprawy w głowie, nie myśleć stereotypowo (np. ognisko = piwo, impreza = chipsy i sałatki z majonezem) i można korzystać z chwili, nie ograniczając się do myślenia o złudnych potrzebach naszego żołądka ;) 

Ola

Marchewkowa przekąska

Kolejny przepis z cyklu: banalne i smaczne :)
Może być jako śniadanie, przystawka, przekąska, sałatka do obiadu czy na wege party.

Składniki:
3-4 marchewki
1 grejpfrut
curry

Wykonanie:
Obieramy marchewki, kroimy w plastry ok 0,5 cm (można też pociąć obieraczką w długie wstążki) i wrzucamy do garnuszka. Dodajemy pół grejpfruta, pokrojonego w kostkę. Drugie pół zjadamy, żeby uzupełnić witaminę C przed/po tym, co nastąpi ;)
Doprawiamy szczyptą curry (ja curry uwielbiam, więc to były dwie szczypty).
Przykrywamy garnek i dusimy na wolnym ogniu. Uwaga: nie stosujemy teflonu, nie stosujemy żadnego oleju ani wody, więc dobrze jest trochę pomieszać zanim nie puszczą soki z owocu, ewentualnie wydusić je samemu, żeby się nie przypaliło ;)
Dusimy tak długo, aż uzyskamy satysfakcjonujący nas stopień miękkości marchewki (od chrupkiej po miękką).
I gotowe!

Smacznego!

Ola

wtorek, 23 lipca 2013

Warzywny misz-masz

Ostatnio moim ulubionym daniem są leczo-wariacje. Przy okazji ujawniła się moja skryta miłość do kalafiora, więc pomysł na obiad wydaje się oczywisty ;)

Składniki:
pomidory
papryka zielona
cukinia
cebula
czosnek
kalafior
natka pietruszki

Wszystko to kroimy w kosteczkę (cebulę w piórka, czosnek można wycisnąć albo w plasterki). Doprawiamy do smaku, ja użyłam ostrej papryki, bazylia akurat się skończyła, ale dobrze żeby była. Mieszamy, mieszamy i stawiamy na małym ogniu. Po kilku minutach przykrywamy garnek i dusimy warzywa w swoim własnym sosie. Gdy już kalafior będzie odpowiednio miękki (w zależności od upodobania - plus jest taki, że równie dobrze danie smakuje na surowo, pół-surowo i całkowicie ugotowane), można zasiadać do stołu :)
Smacznego!

Ola

Gulasz węgierski z cukinii

Są chwile, kiedy nie tyle tęskni się za smakiem mięsa, co za smakiem innym niż warzywny... W tych chwilach powstał ten oto gulasz ;)






Niezbędnik:
-4 młode cukinie
-duża papryka w dowolnym kolorze
-mała cebula
-kawałek pora
-przecier pomidorowy lub pomidory krojone
-2 ząbki czosnku
-ostre przyprawy: chili lub ostra papryka, papryka słodka, suszona cebula, pieprz, sól.

Wykonie:
Cebulę, papryke i drobno posiekanego pora, szklimy na odrobinie wody. Gdy warzywa zmiękną, dodajemy suszoną cebulę i chwilę dusimy pod przykryciem. Dodajemy cukinie pokrojoną w kostkę, a po 10 min duszenia, przecier pomidorowy. Doprawiamy do smaku.

Podajemy z ogórkiem kiszonym lub małosolnym.


Smacznego,

Monia.

piątek, 19 lipca 2013

Wizyta na wsi :)




Najgorsze są te chwile, kiedy czeka nas wizyta u rodzinki, a nie możemy jeść prawie nic z tego, czym nas częstują. Skupiliśmy się bardziej na widokach, spacerach i surowych warzywach żeby jakoś przetrwać w zapachach smażonej piersi z kurczaka, młodych ziemniaczków i mizerii ze śmietaną...












Kawa, ciasteczka, czekolada?
Nie, dziękuję, zostaniemy przy szklance wody i jabłku. Oczywiście mina rodzinki wyrażała wszelki żal i współczucie ;)


















Spacer jest jak szklanka wody, dotleniony organizm łatwiej walczy ze słabościami, przy okazji zebrałam wielki bukiet polnych kwiatów :)












Obiad może był skromny, ale co robić, kiedy  bakłażan odmawia współpracy z grillem?
Pozostała nam surówka ;)





















Wy tak na serio z tymi warzywami?????








Udało się, jakoś przetrwaliśmy pierwszą próbe starcia z kuchenną rzeczywistością i nieskalani nawet kostką czekolady wracaliśmy do domu dumni jak cholera! :)









Pierwszy tydzień bywa trudny, w szczególności pierwsze 3-4 dni, kiedy organizm buntuje się i walczy. Częste bóle głowy, rewolucje żołądka, senność i inne obajwy łatwo zniechęcają początkujących. Warto przetrwać, dowodem tego niech będzie nagroda     -5 kg w 11 dni :) Przy niedoczynności tarczycy, cukrzycy typu 2 i stłuszczeniu wątroby to sukces i prawdziwa wygrana. Wygrywam z sobą i swoimi słabościami, a tel do mojej Pani Doktor tylko utwierdził mnie w słuszności podjętej decyzji :) Przed nami jeszcze 4 tyg, nie zamierzam się poddać :)


Pozdrawiam,

Monia.


Zielona zupa z cukinii



Prosta i smaczna zupa cukiniowa :)

Niezbędnik:
Cukinia, kalafior, marchew, ząbek czosnku, pietruszka.

Cały proces jak przy gotowaniu zwykłej zupy jarzynowej, należy jedynie pamiętać, że cukinie wrzucamy na końcu zeby jej nie rozgotować :)






Smacznego,

Monia.